W imieniu organizatorów – Galerii „Politechnika” i swoim zapraszam serdecznie.
Wystawa Łódzkie [od świtu do zmierzchu] prezentowana w Galerii „Politechnika”, w nowym gmachu Alchemium Politechniki Łódzkiej – to druga odsłona tej wystawy. Obecna prezentacja rozszerzona została o nowe prace, a ostatnia z nich powstała w marcu 2023 roku [Pejzaż z Madonną na Wójtostwie]. Na wystawę składa się ponad pięćdziesiąt fotogramów czarno/białych wydrukowanych na płytach pcv. Zdjęcia powstały w ostatnich kilku latach mej pracy terenowej na obszarze województwa łódzkiego. Duża część prac została wykonana aparatami uczulonymi na podczerwień, tradycyjnymi aparatami średnioformatowymi na film zwojowy [6X6, 6X4,5] oraz aparatem cyfrowym z systemu micro 4/3. Uzyskane efekty obrazowania kamerą – światłocienia, kontrastu czy gamy szarości są wynikiem świadomego użycia sprzętu, w minimalnym stopniu zostały poddane obróbce komputerowej. Moim środkiem wyrazu w wypadku tejże wystawy jest monochromatyczność, zróżnicowanie jasności, nawiązanie do tradycyjnych czarno/białych technik graficznych. Tytuł określa temat wystawy, a prezentowane prace łączy jedno – ziemia łódzka, jej granice i zarazem granice moich wieloletnich zainteresowań twórczych i naukowych [ale granice sztuki należy przekraczać!]. Od statycznych zdjęć architektury [Zamek w Łęczycy], spokojnych pejzaży [Wierzba z Bąkowej Góry] poprzez zdjęcia reporterskie [Biegacz i elektrownia], performans [Kobieta i uciekająca męska koszula] czy abstrakcję [Światło rozprasza mrok…] – pokazuje impresję na temat mojej „małej ojczyzny”, z którą związany jestem od samego urodzenia. Od świtu do zmierzchu…( autor)
Piotr Wypych z przymrużeniem oka odwołuje się do koncepcji „decydującego momentu” w fotografii (ukutej przez Cartier-Bressona) – w jego przypadku decyduje nie tyle przypadkowy moment, ile rozbłysk wizualnej świadomości autora, gdy nagle dostrzega i uwiecznia ciekawy układ form czy kontrast światła i cienia. Pisze Aleksandra Talaga-Nowacka. Można odnieść wrażenie, że Piotr Wypych widzi czarno-biało – w wielobarwnym otoczeniu potrafi dojrzeć taką kompozycję, która najlepiej będzie się prezentowała właśnie w odcieniach szarości. Graficzne wykształcenie na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie robi swoje (autor jest też pasjonatem historii, a pracuje w Zespole Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego). Czasami fotograf „ułatwia” sobie zadanie, robiąc zdjęcia pod słońce – wówczas oko niemal nie widzi kolorów, a na pierwszy plan wysuwa się silny kontrast światła i cienia. Czyli czerń i biel właśnie. Wypych kadruje zdjęcia w taki sposób, że te przeciwieństwa są zbalansowane, czerń nie „obciąża” ujęcia, tylko nadaje mu dramatyzmu. Czarne są malownicze cienie drzew albo sylwetki budynków, czarna jest smuga drogi albo plama wody. Biały jest zalegający śnieg, pole, słońce, białe są liście wodnych roślin, chmury. I, co zaskakujące, korony drzew – a to dzięki zastosowanym filtrom, nieco odrealniającym krajobraz. Już samo ograniczenie do czerni i bieli sugeruje, że mamy do czynienia nie tyle z dosłownym obrazem rzeczywistości, ile z artystyczną kreacją. Zdjęcia Piotra Wypycha, pokazujące uroki województwa łódzkiego, dalekie są od pocztówkowej stylistyki. A matowość dodaje im szlachetności. Wydaje się, że artystyczny walor wybrzmiałby jeszcze lepiej, gdyby artysta zrezygnował ze wskazywania w tytułach miejsc, w których wykonał zdjęcia. A najlepiej – w ogóle ich nie opisywał, by nic nie odciągało uwagi widza od przedstawienia. Tytuły: „Tama zbiornika sulejowskiego” i „Uprawa pod Sieradzem”, nadane jednym z najciekawszych (moim zdaniem) pod względem artystycznym zdjęć na wystawie – sięgających do tradycji abstrakcji geometrycznej czy eksperymentalnej fotografii z początku XX wieku – psują efekt. Tytuł „Światło rozprasza mrok” pod trzecim zdjęciem z tej serii także nie jest potrzebny.
Autorowi nie jest obce abstrakcyjne postrzeganie. Seria „Decydujący moment” obrazuje wycinki pejzażu ze zbiornikami wodnymi, gdzie plamy czerni zamarzniętej wody współtworzą ciekawe kompozycje z plamami bieli śniegu. Interesujące są fotografie z przydrożnymi figurami świętych, które autor traktuje z szacunkiem i czułością. Udaje mu się oddać nastrój czuwania świętych nad powierzoną im okolicą. Z kolei sfotografowane pod słońce i spowite świetlnymi flarami anioły z kościelnego ogrodzenia stają się tajemniczymi posłańcami z innego świata. Oszczędny „Krajobraz z okolic Wolborza” – czarne słupy elektryczne organizujące białą pustkę – pokazuje surowe piękno zwyczajności. I to jest sedno twórczości Piotra Wypycha: zauważanie urody zwyczajnych elementów codzienności. Aleksandra Talaga-Nowacka